Choć wydaje się być mniej agresywną alternatywą dla sportu tradycyjnego, esport nie jest wolny od afer i skandali. Uczestnicy rozgrywek często wykazują się pomysłowością i przebiegłością, aby zwiększyć swoje szanse. Choć nie jest to łatwe zadanie, wielu z nich zostaje zdemaskowanych, a wykroczenia są nagłaśniane, stając się przestrogą dla innych. Odkrywamy przed wami kilka przypadków, w których nieczysta gra została ujawniona.
Niebezpieczne substancje
Esport nie jest wolny od nielegalnych substancji. Jedną z nich, słynny Aderrall, zażywał ceniony gracz Counter-Strike, Kory „Semphis” Friesen, do czego sam się przyznał w 2015 roku. Adderall przypisywany jest na receptę osobom zarażonym wirusem HIV. Poprawia koncentrację, zmniejsza zapotrzebowanie na sen i dodaje energetycznego kopa, tak potrzebnego przy stresujących rozgrywkach esportu. Substancja daje także charakterystyczne objawy – niepokojące zachowanie, mówienie od rzeczy.
Inny profesjonalny gracz, Tyler „Calm Mentality” Mozingo, także potwierdził stosowanie przez graczy tego środka. Obecnie specjaliści badają esportowców pod kątem zażywania marihuany. W walkę na rzecz zwalczania dopingu w świecie esportu zaangażowały się takie organizacje jak Sporting Integrity, Electronic Sports League czy Światowa Agencja Antydopingowa. Alarmują, że stosowanie środków dopingujących w esporcie wciąż nie jest brane wystarczająco na poważnie, a stanowi istotny problem.
Ryzykowny bal przebierańców
Kuriozalnym zdarzeniem zostały naznaczone rozgrywki zorganizowane przez firmę Lenovo w maju 2020 roku. Jeden z uczestników będący mężczyzną podawał się za kobietę. Dlaczego stanowiło to problem? Otóż turniej „Legion of Valkyrie” skierowany był wyłącznie do kobiet. Nie jest znany powód dla którego gracz koniecznie chciał wziąć w nim udział, ale zamiast pomóc, tylko sobie zaszkodził. Zdemaskowali go sędziowie, którzy poprosili o włączenie kamery online. Uczestnik był na to odpowiednio przygotowany, przywdziewając uprzednio perukę, okulary oraz maseczkę na twarz. Mimo to został rozpoznany i zdyskwalifikowany.
Mobbing i groźby
W czerwcu tego roku złe praktyki zarzucano współpracownikowi firmy Code Red, którym był Paul „Redeye” Chaloner. Do przytaczanych zarzutów należały słowne napaście na podopiecznych, a także naruszenie nietykalności cielesnej jednej z osób. Kolega po fachu, James Banks twierdzi, że Chaloner, a także firma Code Red grozili mu, chcąc zmusić do milczenia na temat skandalicznych wykroczeń. Z podobnym odzewem spotkali się dziennikarze chcący zainteresować się i nagłośnić sprawę. Banks zdecydował się jednak na jej upublicznienie, co stało się impulsem do reakcji komentatora będącego obiektem oskarżeń. Wyparł się on stawianych zarzutów, jednocześnie decydując się wówczas odejść z branży. Jego wizerunek został trwale nadszarpnięty, co doprowadziło Chalonera do poważnych reperkusji psychicznych, włącznie z myślami o odebraniu sobie życia.
Nie wszystkim można tu ufać
Za internetowym ekranem łatwiej jest oszukiwać. Można się przebrać, zasłonić, a znęcanie się nad współpracownikami czy stosowanie zakazanych substancji trudniej jest wykryć. Specjaliści wysuwają jednak w tej materii pocieszające wnioski, że wśród świetnych graczy doping jest rzadko stosowany, ponieważ nie jest im zwyczajnie potrzebny. Przykładem są liczni Duńczycy, stawiający na dobrą dietę, ciężką pracę, treningi i porady psychologów. Tymczasem zwalczanie go wśród uczestników drużyn półprofesjonalnych wciąż jest dużym wyzwaniem, za którym pierwszorzędnie powinna iść odpowiednia edukacja i wsparcie psychologiczne, niepowszechne jeszcze w świecie esportu.